Autor Wiadomość
As
PostWysłany: Śro 15:11, 24 Sty 2007    Temat postu:

parafianka 50 napisał:
... Czy możecie się podzielić swoimi doświadczeniami, radą - jak w pełni zaufać Jezusowi? ...


Ja jeszcze rozważam swoje doświadczenia, ale proponuję zapoznać się z tą publikacją:

Akt oddania się Panu Jezusowi wg Don Dolindo
As
PostWysłany: Śro 14:57, 24 Sty 2007    Temat postu:

parafianka 50 napisał:
T... proszę o Wasze refleksje nt. zaufania. Czy możecie się podzielić swoimi doświadczeniami, radą jak w pełni zaufać Jezusowi? Czy w ogóle da się coś poradzić? Jest to dla mnie jedno z najtrudnieszych doświadczeń.


Witaj Parafianko. Ciekawy i perspektywiczny temat, ale...

Podam przeżycia wirtualnego przyjaciela z forum chrzescijanskiego, na którym omawiane są podobne tematy:

Na początek przywitam wszystkich, którzy zechcą poczytać o moich przeżyciach duchowych z mojej przeszłości!!!

Nawracałem się dwa razy w życiu. Za pierwszym razem dałem za wygrana diabłu i odszedłem od Pana Smile

Wróciłem do narkotyków i dawnego bluźniącego towarzystwa. Nigdy już jednak nie byłem sobą. Przez cały okres życia bez Boga gryzło mnie sumienie. Cały dzień i noc głos w głowie mi powtarzał - wracaj do domu Ja wciąż czekam... Uciekałem od tego głosu jak tylko mogłem, zanurzałem się w haj narkotykowy, a im głośniej głos mówił, brałem więcej amfetaminy i innych pochodnych narkomańskiego świata. Nigdy mnie ten głos nie opuścił, i teraz go słyszę. Tylko, że mówi ciszej i nie niesie ze sobą zniszczenia. W czasie trwania ucieczki przed Bogiem robiłem różne głupie rzeczy, których nie będę wyciągał na wierzch. Chadzałem drogami niewidomych, drogami oschłych serc, a kajdany były coraz cięższe. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić.

Narzeczona chciała odejść rodzice nie wiedzieli jak ze mną rozmawiać, nadchodził kres mojej wytrzymałości psychicznej i fizycznej. W tygodniu spałem może 30 godzin w ratach podzielonych na parę dni, w dodatku nie był to sen normalnego człowieka tylko trzeźwa hibernacja lunatyka.

Nie chciało mi się żyć. Nie miałem sił egzystować w środowisku normalnych ludzi. Wszystko było dla mnie jak w krzywym zwierciadle. Świat był dla mnie chory. Nieuleczalna choroba zjadała go od wewnątrz. Tak naprawdę, to ja byłem chory i zdawałem sobie z tego sprawę, że to koniec. Planowałem w głowie swoje samobójstwo, ale pamiętałem co Jezus myśli o odbieraniu sobie życia. Miałem dylemat, bo bałem się Boga i jego reakcji gdy stanę przed Nim w dniu ostatecznym. Chwała Panu, że nie dopuścił do mojej śmierci.

Pamiętam, że gdy poznałem Jezusa byłem niesamowitym człowiekiem, radosnym pogodnym i nowym stworzeniem. Rozmawiałem z Nim o wszystkim. Cudowny kontakt miałem z Bogiem. Wszędzie z Nim chodziłem, o wszystko się pytałem Jezusa, a On odpowiadał niemal natychmiast to było piękne i nie zapomniane. Najpiękniejsze było to, jak Pan do mnie trafił, nikt mi nie głosił ewangelii i nikt nie namawiał mnie do zmiany życia. Jezus przyszedł pewnego popołudnia, byłem sam w domu, piłem kawkę, paliłem papierocha w towarzystwie TV. Nagle świat stracił dla mnie kolor. W jednej sekundzie zobaczyłem całe moje życie, najgorsze chwile grzesznika.

Nic w tym widzeniu nie było dobrego. Same świństwa i podłości jakie wyrządzałem sobie i bliźnim. Rozpłakałem się i uklęknąłem sam nie wiem po co. Wyłem jak dziecko przez dwie godziny i ciągle słyszałem głos Pana. Głos który mówił i nie pozwalał bym przemówił w swojej obronie. Jezus swoim wejściem do mojego domu przyniósł wiatr Ducha Świętego. Było mi zimno i czułem jak ciarki przechodzą po moim karku. Ogromny lęk mi towarzyszył w czasie trwania wizyty Ducha Świętego. Uczucie to zaczęło tracić na sile i w końcu mogłem otworzyć usta i odezwać się do Pana. Przeprosin nie było końca. Łzy żalu dławiły mi gardło. Chęć niepohamowanego dziękczynienia wypływała ze mnie. Czułem, że jestem coraz to lżejszy, ciężar grzechów malał z minuty na minutę, aż w końcu ocknąłem się z tego stanu ożywienia duchowego i świat znowu odzyskał swój dawny blask. Pan stwarzał nowego człowieka i zostawił mi namiary, jak się z nim mogę spotkać. Modliłem się niemal co chwile, wołałem, a On odpowiadał. Cudowny był to czas i Chwała Mu za to.

Niech nikt nie pomyśli, że leje wodę. Mam świadka. Jest nim Jezus. Następne dni przynosiły coraz więcej radości i przeżyć duchowych. Pan odwiedził mnie jeszcze raz. W czasie modlitwy pozwolił mi oglądać swoje oblicze przez około 1,5 sekundy, może mniej. Ale zobaczyłem coś, co książki opisują, że ludziom dane jest to raz w życiu. Obraz Pana siedzącego na tronie w białych szatach, bez twarzy niestety. Siedząca postać przepłynęła przeze mnie i natychmiast zniknęła. Nigdy więcej nie było mi dane tak blisko podejść do tronu Jezusa ZBAWICIELA świata.

Proszę o nie zarzucanie mi, że popadłem w pychę. Otwieram swoje serce przed wami. Mało ludzi słyszało to ode mnie, bo czułem, że jak im to powiem, to mnie zlinczują. W następnych postach dalszy ciąg moich dni z Panem, aż do dnia dzisiejszego!!!
parafianka 50
PostWysłany: Wto 13:36, 23 Sty 2007    Temat postu:

Trudno znaleźć informację nt. ojca Dolindo Ruotolo. Był włoskim franciszkaninem, urodził się w Neapolu, zmarł w 1970 r. Był bardzo ceniony m.in. przez św. Ojca Pio.
Pod poniższym adresem znajdziecie bardzo budujący przekaz: Pan Jezus zwraca sie do duszy. Gorąco polecam.

Wsparcie Duchowe

Jednocześnie proszę o Wasze refleksje nt. zaufania. Czy możecie się podzielić swoimi doświadczeniami, radą - jak w pełni zaufać Jezusowi? Czy w ogóle da się coś poradzić? Jest to dla mnie jedno z najtrudnieszych doświadczeń.
As
PostWysłany: Pon 16:17, 22 Sty 2007    Temat postu:

Modlitwa św. Tomasza z Akwinu

Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku: mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym. Czynnym lecz nienarzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca kilku przyjaciół.

Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień – w miarę jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz słodsza. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich.

Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być święty, ale zgryźliwi starcy to jedno ze szczytowych osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym...
As
PostWysłany: Wto 13:03, 18 Kwi 2006    Temat postu: Długowieczność po pacierzu

Długowieczność po pacierzu

Michał Stangret 18-04-2006

Modlitwa mogłaby wydłużyć życie nawet o pięć lat - przekonują naukowcy, porównując jej wpływ na zdrowie do... sportu.

To nie jest wymysł żadnej heretyckiej rozgłośni radiowej. Badania nad związkami między wiarą a zdrowiem przeprowadził zespół naukowców z University of Pittsburgh Medical Center w USA pod wodzą dr. Daniela Halla, poważnego naukowca, lekarza i księdza. W ciągu sześciu lat przebadał on 696 Amerykanów. Połowa z nich to byli ateiści, a połowa - ludzie wierzący: chrześcijanie różnych wyznań, muzułmanie, żydzi i buddyści. W tej drugiej grupie zaledwie 16 proc. osób przyznawało się do codziennej modlitwy.

Po wielu skomplikowanych i kilkunastokrotnych analizach stanu zdrowia - od prostych badań krwi po psychologiczne testy mierzące poziom optymizmu - okazało się, że właśnie ci najbardziej rozmodleni mogą się pochwalić najlepszym zdrowiem!

Cotygodniowe uczestnictwo w nabożeństwie lub inna regularna forma aktywności religijnej wydłuża życie średnio od dwóch do pięciu lat - podsumowali naukowcy, a ich badania opublikował prestiżowy magazyn "Journal of the American Board of Family Medicine". To może być przełomowe odkrycie: okazuje się, że modlitwa ma podobny wpływ na nasze zdrowie jak odpowiednie ćwiczenia fizyczne, które wydłużają nasze życie nawet o sześć lat.

O tym, że modlitwa może czynić cuda, przekonywał do tej pory tylko Kościół. Jak to zjawisko wytłumaczyła nauka? - z pytaniem zadzwoniliśmy do dr. Halla: - Praktyki religijne to wysiłek psychiczny, który sprawia, że w naszym organizmie redukuje się poziom cholesterolu i odstresowujemy się. Ci, którzy się systematycznie modlą, czują, że są członkami wspólnoty. I przestają być samotni, mniej się denerwują. To z kolei ma dobry wpływ na serce - przybliża naukowiec.

Czy wystarczy więc codziennie "odklepać" kilka modlitw? - Nie o to chodzi. Odmawianie modlitwy bez przekonania działa negatywnie na organizm, prowadzi do pogorszenia się stanu zdrowia psychicznego, co sprzyja chorobom - ostrzega dr Hall.

Naukowiec obliczył, że terapia religijna jest tańsza od ćwiczeniowej. Zestawił datki np. na tacę z biletami wstępu na basen czy saunę. Wyszło 4 tys. dol. do 700 dol. na korzyść religii. - Modlenie się podczas ćwiczeń jest jak najbardziej wskazane - podsumowuje żartem Daniel Hall.

Ale księża badania traktują poważnie. Choć ks. prof. Michał Czajkowski nie jest nimi zdziwiony: - Więź z Panem Bogiem, otwarcie się na bliźnich i miłość do drugiego człowieka mają wielką wartość terapeutyczną - mówi.
As
PostWysłany: Wto 15:27, 07 Mar 2006    Temat postu: POZWÓL MI

POZWÓL MI

Pozwól mi spróbować jeszcze raz
Niepewność mą wyleczyć mi
Za pychę i kłamstwa, same nałogi
Za wszystko co związane z tym
Za świństwa duże i małe
Za mą niewiarę - rozgrzesz mnie
No rozgrzesz mnie, no, no, no....
Panie mój, o Panie
Chcę trochę czasu, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć co
Co dzieje się w mych snach
Co dzieje się
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi
Spróbować jeszcze raz, jeszcze raz
Chcę trochę czasu, bo czas, bo czas leczy rany
Chciałbym, chciałbym zobaczyć
Co dzieje się, co dzieje się w mych snach
I nie, i nie chcę płakać, Panie mój
Uczyń bym był z kamienia
Bym z kamienia był
I pozwól mi, pozwól mi spróbować jeszcze raz
Jeszcze raz....
Atomek
PostWysłany: Wto 13:19, 15 Lis 2005    Temat postu:

Tak się dobrze złożyło, że w czasie jazdy do pracy mogę wysłuchać katechezy w Radiu Maryja. W tym tygodniu tematem nauk jest modlitwa. Czasem warto takich rzeczy posłuchać, sięgnąć po Katechizm albo Kompendium.
Wszystko o czym jest mowa w wyżej wspomnianych katechezach można też znaleźć na http://www.karmel.pl/modlitwa/
Polecam również http://modlitwa.org/ Tamże wybrane fragmenty Katechizmu dla niewierzących ks. Mieczysława Malińskiego i jeden, który szczególne dzisiaj do mnie przemawia:
ks. Mieczysław Maliński napisał:
Trzeba się uczyć modlitwy. Również i rozmaitych form modlitwy. A do nauki należą niepowodzenia i trudności, przezwyciężanie ich, dochodzenie do coraz lepszych wyników.
As
PostWysłany: Pon 15:59, 14 Lis 2005    Temat postu: Modlitwa ucznia

Modlitwa ucznia
Dobry Boże.
Spraw, żeby nauka w szkole była dla mnie radością.
Ty wiesz, że bardzo chcę się uczyć.
Wierzę, że zawsze jesteś ze mną, nawet w szkole.
Dziękuję Ci, Boże, za Twoją obecność. Amen.
As
PostWysłany: Śro 16:18, 09 Lis 2005    Temat postu: Święty Izydor - patron internetu

Święty Izydor - patron internetu

Biskup, doktor Kościoła, ok. 554-636
Hiszpańscy informatycy ze Służby Obserwacyjnej Internetu w Barcelonie, inspirowani wskazówkami i zaleceniami Papieskiej Rady Środków Społecznego Przekazu, uznali św. Izydora z Sewilli za patrona Internetu. Przemawia za tym, ich zdaniem, najbardziej znane dzieło świętego - Etymologiarum libri XX seu Origines - uporządkowany zbiór wiadomości z różnych dziedzin wiedzy i życia oraz umiejętności praktycznych zorganizowany podobnie do współczesnych baz danych.

Święty był biskupem w Sewilli. Od wieku V była tu stolica arcybiskupstwa. W katedrze sewilskiej można oglądać grobowiec Krzysztofa Kolumba. Miasto stare, bogate w zabytki. W wieku XVI i XVII początkowy i końcowy punkt na szlaku podróży i handlu Hiszpanii z Ameryką Południową i z całym światem.

Legenda głosi, że przy narodzinach rój pszczół osiadł na jego ustach i zostawił na nich słodki miód. Miała to być zapowiedź daru niezwykłej wymowy. Pisano o nim, że: polotem dorównywał Platanowi, wiedzą - Arystotelesowi, wymową - Cyceronowi, wszechstronnością - Dydymowi, erudycją - Orygenesowi, powagą - św. Hieronimowi, nauką- św. Augustynowi, a świętością - św. Grzegorzowi I Wielkiemu, który był współczesny św. Izydorowi. Św. Grzegorz, czytając dnia pewnego jeden z jego listów, miał zawołać: "Oto drugi Daniel. On przewyższył samego Salomona!".

Po śmierci św. Leandra (599) św. Izydor został wybrany na jego miejsce metropolitą Sewilli. Przez 37 lat rządził archidiecezją. Wyróżnił się jako dobry pasterz, dzielny administrator i ojciec dla swoich wiernych. Zawołał kilka synodów, na których uchwalano prawa, dotyczące karności religijnej i życia kościelnego.

Jak piękne było życie tego męża stanu, tak niemniej wzruszająca była jego śmierć. Kazał zanieść się do katedry i w obecności biskupów sufraganów, kapłanów i ludu zdjął swoje szaty biskupie, a wdział pokutny wór, głowę posypał popiołem i zalany łzami odbył spowiedź publiczną. Błagał, by mu odpuszczono jego przewiny i zaniedbania, i by się za niego modlono. Potem przyjął Komunię świętą pod dwoma postaciami i pożegnał się ze wszystkimi pocałunkiem pokoju. Zaniesiony do swojej izby po 4 dniach oddał Bogu ducha 4 kwietnia 636 r., gdy miał 82 lata. Pochowano go obok św. Leandra i św. Florentyny. W 1063 r. jego szczątki przeniesiono do Leonu. Kononizacja formalna św. Izydora z Sewilli odbyła się w 1598 roku Papież Innocety XIII ogłosił św. Izydora doktorem Kościoła (1722).

Święty zostawił także trwały ślad w literaturze kościelnej. Św. Bralion, jego uczeń i sekretarz, wymienia 20 zostawionych przez św. Izydora dzieł. Zwalczał w nich arianizm, zostawił wykład prawd wiary i moralności, pisał o dziejach Gotów i Wandali, którzy opanowali jego święty kraj. Największym wszakże dziełem, jakie zostawił, to Codex etimologiarum - próba pierwszej naukowej encyklopedii ogólne, syntezy wiedzy, jaka za jego czasów posiadano.

Ks. Wincenty Zaleski
Atomek
PostWysłany: Śro 14:29, 09 Lis 2005    Temat postu:

Dzięki Ci Święty Izydorze Smile
As
PostWysłany: Wto 14:42, 08 Lis 2005    Temat postu: Modlitwa

Modlitwa przed wejściem do internetu

Wszechmocny i wieczny Boże,
Który stworzyłeś nas na Twoje podobieństwo
i poleciłeś nam szukać, przede wszystkim, tego co dobre,
prawdziwe i piękne,
szczególnie w Boskiej Osobie Twego Jednorodzonego Syna,
Pana naszego Jezusa Chrystusa,
pomóż nam, błagamy Ciebie,
przez wstawiennictwo św. Izydora, biskupa i doktora,
abyśmy podczas naszych wędrówek w internecie
kierowali nasze ręce i oczy tylko na to, co podoba się Tobie
i traktowali z miłością i cierpliwością
wszystkie te osoby, które spotkamy
przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Święty Izydorze, módl się za nami!

tłum. Asja Kozak

Autorem modlitwy jest J.T.Zuhlsdorf. Oryginalny tekst w jęz. angielskim i łacińskim znajduje się na stronie Patrz tu
Święty Izydor jest patronem internetu — tu znajdziesz więcej informacji o nim.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group