Forum parafian parafi Św. Patryka na warszawskim Gocławiu
Nieoficjalne forum parafi Św. Patryka na Warszawskim Gocławiu
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Forum parafian parafi Św. Patryka na warszawskim Gocławiu Strona Główna
->
Wydarzenia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Luźna dyskusja
----------------
REGULAMIN
Aktualności
Pogadanki o wszystkim
Pozdrowienia
Św. Patryk
----------------
NASZA PARAFIA
Wydarzenia
Parafie sąsiednie
Księga gości
----------------
UWAGI
Wasze pomysły
----------------
Kącik tworczości
Varia
----------------
Sprawy administracyjne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Eżbieta
Wysłany: Czw 0:04, 30 Paź 2008
Temat postu: Spotkałam o. Romana!
W okresie 19-28.10.2008 byłam uczestnikiem pielgrzymki do Ziemi Świętej, której o. Roman był PRZEWODNIKIEM. Piszę specjalnie dużą czcionką bo jest ON człowiekiem niezwykłym. Wykazał ogromną znajomość tematu, historii jak również sposób przekazywania informacji oraz wspaniała Jego troska i opieka nad pielgrzymami wzbudzały zachwyt.
W opowiadania o życiu Jezusa świetnie wkomponowywał przepiękne wiersze Zb. Herberta, otwierał pielgrzymom oczy, które dotąd patrzyły, a nie widziały. Jego wielki szacunek dla człowieka i głęboka pokora wzbogaciła moje duchowe życie. Żegnając się z nim na lotnisku F. Chopina w Warszawie nie umiałam znaleźć odpowiednich słów, aby powiedzieć, ile Mu zawdzięczam.
Dziś chcę powiedzieć z głębokim szacunkiem dla księdza Romana: Ojcze, dobrze, że jesteś.
Elżbieta z Grójca
As
Wysłany: Czw 13:48, 06 Kwi 2006
Temat postu:
W zadumie słucham ogromnie smutnej pieśni pt. „Chrystusie”, przepięknie wykonywanej przez
Anię i Pana Jurka
.
Autorem słów jest znany poeta z grupy „Skamander”, Julian Tuwim, zaś melodię ułożył ks. Wojciech Sopora.
Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...
Jeszcze tak strasznie zapłaczę
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie...
I z taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą,
Chrystusie...
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy – serce mi pęknie,
Chrystusie...
Melodia tej pieśni wydobywa dodatkowe walory ze słów wiersza: stają się one pieśnią pełną bólu i żalu. Nic dziwnego, że pieśń ta jest śpiewana podczas nabożeństw pokutnych.
Czy takie były intencje autora? Sam Tuwim stał raczej daleko od katolicyzmu. Nie przeszkadzało to jednak sięgać autorowi po motywy religijne, ewangeliczne, czego dowodem jest choćby piękny poemat napisany na emigracji pt. Kwiaty polskie. W wierszu o Chrystusie Tuwim wprowadza dodatkowe napięcie między obecnym, teraźniejszym stanem ducha podmiotu mówiącego a przyszłym, odłożonym na w jakąś nieokreśloną bliżej przyszłość:
J
eszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie...
Słuchacz tej pieśni może postawić sobie pytanie: czy dane będzie „skarżącemu się” jeszcze się kiedyś „rozsmucić” i „powrócić”?
Wiersz Tuwima wzbudza nieodparte skojarzenie z historią marnotrawnego Syna, opisaną w Ewangelii św. Łukasza.
As
Wysłany: Czw 13:40, 06 Kwi 2006
Temat postu:
Swistak napisał:
dla kogo ciekawie, dla tego ciekawie
Świstak, bo trzeba nauczyć się słuchać.
Chciałbym przypomnieć obraz Rembrandta Powrót Syna Marnotrawnego, o którym wspominał w katechezie rekolekcyjnej O. Roman Tkacz.
Otóż bohaterem tego dramatu jest sam Rembrandt, genialny mistrz pędzla. Roman Brandstaetter napisał sztukę pt. Powrót Syna Marnotrawnego. Niezwykle ciekawie przedstawia drogę Rembrandta, która jest drogą marnotrawnego syna, wiodącą poprzez upokorzenie, zlekceważenie, całkowitą klęskę do odnalezienia wielkich wartości. Znamienna jest ostatnie scena, w której bohater, po powrocie do domu ojca, rozmawia ze swoją matką Cornelią:
Cornelia: Powiedz mi, synu, czegoś ty szukał na szerokim świecie?
Rembrandt: Światła szukałem, matko.
Cornelia: Czy znalazłeś światło, synu?
Rembrandt: Tak, matko. Tutaj znalazłem. W Lejdzie.
Cornelia: Więc dlaczego odszedłeś od nas, synu najukochańszy?
Rembrandt: Musiałem dojrzeć do tego światła, matko.
Cornelia: Jak się dojrzewa do prawdziwego światła, synu?
Rembrandt: Trzeba bardzo cierpieć, matko.
Cornelia: Bardzo cierpiałeś, synu?
Rembrandt: Bardzo cierpiałem, matko.
Cornelia: Czy warto było cierpieć, synu?
Rembrandt: Warto było cierpieć, matko.
Swistak
Wysłany: Pon 20:38, 03 Kwi 2006
Temat postu:
dla kogo ciekawie dla tego ciekawie
As
Wysłany: Pon 18:22, 03 Kwi 2006
Temat postu:
Megi napisał:
A jak myślicie czy nie powinno być dwóch kapłanów na rekol. dla młodzieży dzieci i drugi dla dorosłych?
Tak już było, chyba rok temu. Ja nie mam zdania w tej kwestii, ale logika wsazuje, że od przybytku głowa nie boli. Ważne, by rekolekcje były prowadzone ciekawie, coś nam dały, i czymś zastanowiły.
Tak się składa, że rekolekcje w naszej parafii są zazwyczaj fascynujące, przynajmniej dla mnie.
megi
Wysłany: Pon 7:02, 03 Kwi 2006
Temat postu:
Dzięki Świstak
ja w sumie się cieszyłam że nie byłam miałam i tak dużo pracy przed 2 kwietnia
Swistak
Wysłany: Nie 15:22, 02 Kwi 2006
Temat postu:
megi brakowalo cie ze schola na tych rekolekcjach
megi
Wysłany: Sob 13:28, 01 Kwi 2006
Temat postu:
A jak myślicie czy nie powinno być dwóch kapłanów na rekol. dla młodzieży dzieci i drugi dla dorosłych?
As
Wysłany: Sob 13:18, 01 Kwi 2006
Temat postu: Modlitwa św. Efrema
Modlitwa św. Efrema
Jest tak wspaniała, że warto ją zapamiętać. Oto jej treść:
Panie i Władco mojego życia, oddal ode mmnie lenistwo, przygnębienie, żądzę władzy i puste słowa.
Daj swojemu słudze, ducha czystości, pokory, cierpliwości i miłości.
Tak, mój Królu, pozwól mi ujrzeć moje grzechy i nie sądzić bliźniego
Albowiem Tyś jest błogosławiony na wieki wieków.
Amen
As
Wysłany: Pią 14:47, 31 Mar 2006
Temat postu:
Megi napisał:
A jak ... dużo ludzi przychodzi ??
Hmmm, nie wiem jak to ocenić. Wczoraj, Ks. Proboszcz z odcieniem żalu podsumował frekwencję na nabożeństwach z rekolekcyjną katechezą. Chyba trzeba się zgodzić z taką oceną. Kościół nie bywał przepełniony, ale też nie świecił pustką, szczególnie na mszy wieczornej. Nie chciałbym oceniać dlaczego tak mało mieszkańców Gocławia przychodzi do swojego Koscioła. Byłaby to ocena może niesprawiedliwa, czy krzywdząca, a nie chciałbym zasiewać niepokoju. Sam jeszcze nie tak niedawno byłem niepraktykującym katolikiem. Musiałem sobie uświadomić niewłaściwość mojego postępowania, ale to trwało długo, za długo...
Może inni tak samo nie są świadomi swoich czynów? Można zastanowić się jak trafić do tych błądzących? Może 2 kwietnia, może majowy przyjazd Ojca Świętego obudzi ludzkie sumienia, tak jak wizyta Jana Pawła II w czerwcu 1991 r. otworzyła moje oczy...
As
Wysłany: Pią 14:30, 31 Mar 2006
Temat postu:
Całe rekolekcje Ks. Roman Tkacz wyjaśniał nam, co Benedykt XVI zawarł w encyklice
"Deus caritas est" ("Bóg jest miłością")
Chciałbym choćby skrótowo utrwalić na naszym forum te cenne wskazówki jak rozumieć przesłanie Ojca Świętego zawarte w tej encyklice. Benedykt XVI napisał, że przykazania miłości Boga i miłości bliźniego są bardzo aktualnym przesłaniem w świecie, w którym "z imieniem Bożym łączy się czasami zemstę czy nawet obowiązek nienawiści i przemocy".
Papież podkreślił, że chce "pobudzić świat do nowej, czynnej gorliwości w dawaniu ludzkiej odpowiedzi na Bożą miłość".
Pierwsza część dokumentu poświęcona jest różnym wymiarom miłości, także erotycznej, druga zaś mówi o kościelnym wypełnianiu przykazania miłości bliźniego. Papież przypomniał też, że Kościół nie może podejmować walki politycznej.
Benedykt XVI zauważył, że miłość między mężczyzną i kobietą, "w której ciało i dusza uczestniczą w sposób nierozerwalny i w której przed istotą ludzką otwiera się obietnica szczęścia" jest wzorem miłości w całym tego słowa znaczeniu, "w porównaniu z którym na pierwszy rzut oka każdy inny rodzaj miłości blednie".
Wiele miejsca papież poświęcił rozważaniom na temat "erosa" czyli miłości między mężczyzną i kobietą a "agape" - miłości, opartej na wierze. Podkreślił, że Stary Testament nie odrzucił erosa jako takiego, ale wypowiedział mu wojnę, jako niszczycielskiemu wypaczeniu, bowiem fałszywe ubóstwienie erosa czyni go nieludzkim. Wyraził przekonanie, że "człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy ciało i dusza odnajdują się w wewnętrznej jedności".
Ostrzegł, że "sposób gloryfikacji ciała, jakiego dzisiaj jesteśmy świadkami, jest zwodniczy. Eros sprowadzony jedynie do +seksu+ staje się towarem, zwykłą +rzeczą+, którą można kupić i sprzedać, co więcej sam człowiek staje się towarem".
W drugiej części encykliki, noszącej podtytuł: "Caritas - dzieło miłości dokonywane przez Kościół jako wspólnotę miłości" Benedykt XVI napisał, że cała działalność Kościoła jest wyrazem miłości, która pragnie całkowitego dobra człowieka.
"Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można by powierzyć komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty" - przypomniał papież.
Przy okazji zauważył: "Sprawiedliwość jest celem, a więc również wewnętrzną miarą każdej polityki. Polityka jest czymś więcej niż prostą techniką dla zdefiniowania porządków publicznych: jej źródło i cel znajdują się właśnie w sprawiedliwości, a ta ma naturę etyczną" - napisał Benedykt XVI.
W rozważaniach poświęconych stosunkom między polityką a wiarą stwierdził, że wiara pozwala rozumowi lepiej spełniać jego zadanie i lepiej widzieć to, co jest mu właściwe.
Papież podkreślił z naciskiem, że katolicka nauka społeczna nie ma zamiaru przekazywać Kościołowi władzy państwa. "Nie chce również - dodał - narzucać tym, którzy nie podzielają wiary, perspektyw i sposobów zachowania, które do niej przynależą. Po prostu chce mieć udział w oczyszczaniu rozumu i nieść pomoc, aby to, co sprawiedliwe, mogło tu i teraz być rozpoznane, a następnie realizowane".
Benedykt XVI przypomniał, że Kościół nie może podejmować walki politycznej, aby realizować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo i nie może stawiać się na miejscu państwa. "Nie może też jednak i nie powinien pozostawać na marginesie w walce o sprawiedliwość" - stwierdził.
Według papieża miłość jako caritas zawsze będzie potrzebna i to nawet w najbardziej sprawiedliwym społeczeństwie, bo w każdej sytuacji będzie istniało cierpienie, wymagające pocieszenia i pomocy i zawsze będzie samotność.
Benedykt XVI ostrzegł, że państwo, które chce zapewnić wszystko i wszystko bierze na siebie, staje się instancją biurokratyczną, nie mogącą zapewnić najistotniejszych rzeczy.
Zaznaczył, że działalność charytatywna Kościoła musi być niezależna od partii i ideologii i nie może być środkiem do prozelityzmu czyli narzucania wiary.
Czy będziemy o tym pamiętać?...
As
Wysłany: Pią 14:28, 31 Mar 2006
Temat postu:
Megi napisał:
A jak rekolekcje, ...
Najpierw kilka slów o Ks. Romanie TKACZU
za pismem Carolus 4/2006
W tym roku rekolekcje wielkopostne w naszej parafii głosi Ks. Roman Tkacz, pallotyn, dyrektor Biura Pielgrzymkowego Księży Pallotynów. Można powiedzieć, że „przeorał” duchowo parafię. A mówił swoje nauki z wielkim zaangażowaniem, sugestywnie i poruszał odważnie najważniejsze problemy. Sam jego wygląd i głos już koncentrował uwagę. Jest kapłanem o wielkiej osobowości. Urodził się w roku 1952 w Nidzicy koło Olsztyna, woj. warmińskie. Ojciec jego był pracownikiem umysłowym, pracował w Zakładach Opon Samochodowych, a mama w sklepie w Olsztynie. Ma jeszcze dwóch braci. Jak sam powiedział w przeprowadzonej rozmowie: „rodzice wychowywali nas starannie i uczyli wszystkiego, prania, prasowania, gotowania, dosłownie wszystkiego, musieliśmy też być odpowiedzialni za wszystko”.
Dlaczego poszedł do Pallotynów, na to pytanie ks. Roman odpowiada:
- Wybór ten był stosunkowo prosty. Olsztyn, a właściwie Nidzica leży na ziemiach odzyskanych, tam nie ma żadnych zakonników. Otóż jedna z zakonnic, która była zakrystianką wskazała mi na Pallotynów, powiedziała, że duchowość ich jest czymś, co ją urzeka i chciałaby, żebym się z nimi zapoznał. Tak też się stało. Spotkałem się i zostałem pallotynem. Sięgając pamięcią wcześniej, trzeba powiedzieć, że byłem blisko kościoła. Byłem ministrantem od drugiej klasy szkoły podstawowej, lektorów jeszcze wtedy nie było, ale czytałem regularnie w czasie Mszy św.
- Jak wyglądało ta pierwsze zetknięcie z Pallotynami?
- Pobytem u Pallotynów byłem zachwycony, poznałem ich w Gdańsku, to były czasy naznaczone w dużej mierze działalnością ks. Jana Pałygi. To był ksiądz, który po raz pierwszy w socjalistycznej Polsce prowadził rekolekcje dla ludzi niewierzących. Spotkanie z taką osobowością, a także z innymi ciekawymi godnymi uwagi osobami zadecydowało, że postanowiłem wstąpić do księży Pallotynów.
- Czy można powiedzieć o jakieś specjalnej szkole pallotyńskiej?
- Zdecydowanie powiem, że tak. To jest specyficzna szkoła, przeżyłem ją sam, więc mówię to z własnego doświadczenia, to nie jest tylko teoria. Na czym ta szkoła polega? Przede wszystkim na głębokim poczuciu odpowiedzialności za seminarium, do którego, bo kiedy tu człowiek wchodzi, zaczyna nabierać świadomości, że jest to jego dom. To nie jest miejsce do kształcenia, ale normalny dom, w którym człowiek musi się zatroszczyć o wszystko. Mieszkający w tym domu wykonują wszystko, również remonty. Nie bierze się pracowników z zewnątrz, ale nawet remonty wykonują sami klerycy. Cyklinowanie, malowanie, wszelkie inne prace, jakie są potrzebne przy przeróbkach np. w przygotowaniu odpowiedniej sali, czy kącika. Przecież wśród kleryków są ludzie uzdolnieni, np. stolarze, czy z innych zawodów, którzy chętnie zrobią coś dla swoich kolegów i dla siebie, i tak się uzupełniamy. Jeżeli to jest dom, to troszczymy się także o wypoczynek i zaplecze sportowe w tym domu, o basen, o korty tenisowe. Jeżeli to jest dom, to człowiek próbuje się w nim rozwinąć, a więc sala teatralna, sztuki, podnoszące nasz poziom intelektualny i kulturalny. Dalej, jeżeli to jest dom, to także normalna praca i to godziny pracy, czasami dni pracy w ogrodzie, w polu, w domu, w szklarni, w piekarni. Muszę powiedzieć, że to takie szerokie wychowanie bardzo kształtuje osobowość człowieka. Dlatego myślę, że trzeba to powiedzieć, bo to jest niezwykle charakterystyczna cecha Pallotynów. Seminarium nie jest szkołą, seminarium jest domem, w którym każdy musi spełniać swoje obowiązki, jak w normalnym rodzinnym domu.
megi
Wysłany: Pią 7:12, 31 Mar 2006
Temat postu:
A jak rekolekcje, dużo ludzi przychodzi ??
megi
Wysłany: Pią 7:11, 31 Mar 2006
Temat postu:
Oh i Jacek jest
As
Wysłany: Czw 22:11, 30 Mar 2006
Temat postu:
Kleryk Jacek
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin